Zauważyłem niewesołą rzecz. W czasach, gdy miasta otwierają się na mieszkańców i turystów, Elbląg zamyka swe podwoje. No dobrze, może nie podwoje, ale część ulic.
Ilekroć przyjeżdżam do Elbląga, zastanawiam się, co skłoniło elbląskie władze miasta do decyzji, jaką było wyłączenie z ruchu samochodowego ulicy Stary Rynek i odcięcie dojazdu ulicom: Sukienniczej, Wieżowej i Mostowej.
I proszę mnie źle nie zrozumieć, mi osobiście to nie przeszkadza, ale mieszkańcom i turystom, owszem tak. Rozumiem, że może jest ogólna tendencja na zamykanie części miasta dla ruchu samochodowego i tworzenie uliczek – tak zwanych spacerniaków.
Ale jest też druga strona medalu. A ta druga strona to SŁUPKI czy PACHOŁKI. Jest to pomysł dosyć karkołomny, blokować wjazd słupkami. Stanęły one na ulicach latem ubiegłego roku. I od razu zaczęły się protesty mieszkańców. Elblążanie mieszkający na Starówce obawiali się, że w przypadku jakiejkolwiek koniecznej szybkiej interwencji, straży pożarnej lub karetki pogotowia nie będą miały one możliwości dojazdu do odciętych kamienic. O zgrozo, niebawem tak się stało. Jak opisywali elbląscy dziennikarze, umocowana na jednej z kamienic antena satelitarna odczepiła się i zaczęła się chwiać, stwarzając zagrożenie dla przechodniów. Wezwano zatem straż pożarną. Załoga dojechała szybko, ale stanęła przed przeszkodą. Aby dojechać do budynku, strażacy musieli wyrwać jeden ze słupków blokujących wjazd na ulicę. Jak zapewniali, po tym wydarzeniu urzędnicy miejscy, straż pożarna posiadała klucz do usuwania niektórych słupków. Jednak tym razem chyba strażacy zapomnieli klucza. A co by było, gdyby to nie antena i straż pożarna, ale na interwencję czekała – odpukać – chora osoba i pogotowie.
Kolejnym ważnym aspektem jest także to, że przy ulicy Stary Rynek znajdują się siedziby firm, które straciły możliwość bezpośrednich dostaw towaru, ze względu na niemożność dojazdu.
Generalnie mieszkańcy odciętych ulic oraz okolic protestują, jednak elbląska władza nie chce słuchać o ich nieszczęściach. A słupki jak stały, tak stoją.
Ilekroć przyjeżdżam do Elbląga, zastanawiam się, co skłoniło elbląskie władze miasta do decyzji, jaką było wyłączenie z ruchu samochodowego ulicy Stary Rynek i odcięcie dojazdu ulicom: Sukienniczej, Wieżowej i Mostowej.
I proszę mnie źle nie zrozumieć, mi osobiście to nie przeszkadza, ale mieszkańcom i turystom, owszem tak. Rozumiem, że może jest ogólna tendencja na zamykanie części miasta dla ruchu samochodowego i tworzenie uliczek – tak zwanych spacerniaków.
Ale jest też druga strona medalu. A ta druga strona to SŁUPKI czy PACHOŁKI. Jest to pomysł dosyć karkołomny, blokować wjazd słupkami. Stanęły one na ulicach latem ubiegłego roku. I od razu zaczęły się protesty mieszkańców. Elblążanie mieszkający na Starówce obawiali się, że w przypadku jakiejkolwiek koniecznej szybkiej interwencji, straży pożarnej lub karetki pogotowia nie będą miały one możliwości dojazdu do odciętych kamienic. O zgrozo, niebawem tak się stało. Jak opisywali elbląscy dziennikarze, umocowana na jednej z kamienic antena satelitarna odczepiła się i zaczęła się chwiać, stwarzając zagrożenie dla przechodniów. Wezwano zatem straż pożarną. Załoga dojechała szybko, ale stanęła przed przeszkodą. Aby dojechać do budynku, strażacy musieli wyrwać jeden ze słupków blokujących wjazd na ulicę. Jak zapewniali, po tym wydarzeniu urzędnicy miejscy, straż pożarna posiadała klucz do usuwania niektórych słupków. Jednak tym razem chyba strażacy zapomnieli klucza. A co by było, gdyby to nie antena i straż pożarna, ale na interwencję czekała – odpukać – chora osoba i pogotowie.
Kolejnym ważnym aspektem jest także to, że przy ulicy Stary Rynek znajdują się siedziby firm, które straciły możliwość bezpośrednich dostaw towaru, ze względu na niemożność dojazdu.
Generalnie mieszkańcy odciętych ulic oraz okolic protestują, jednak elbląska władza nie chce słuchać o ich nieszczęściach. A słupki jak stały, tak stoją.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz