29 kwi 2013

Debata: Organizacja polskiego łowiectwa... cz. 3

Andrzej Gdula, Prezes Naczelnej Rady Łowieckiej Polskiego Związku Łowieckiego: Obecny model łowiectwa

(relacja z wystąpienia)

W imieniu PZŁ głos zabrał prezes Naczelnej Rady Łowieckiej, Andrzej Gdula.

Odnosząc się do postulatów rozbicia naszego Zrzeszenia, Andrzej Gdula przypomniał, że polskim myśliwym udaje się zachować jedność organizacyjną od 1923 roku czyli od prawie stulecia. Polski Związek Łowiecki miał okazję funkcjonować w różnych systemach ekonomicznych i politycznych, co jest najlepszym dowodem, że się sprawdza i dobrze służy ochronie przyrody.

Odnosząc się do pojawiających się w debacie sugestii, dotyczących niekonstytucyjności Prawa łowieckiego, Andrzej Gdula przypomniał orzeczenie Trybunały Konstytucyjnego z 2012 roku, który jednoznacznie potwierdził zgodność zasad Prawa łowieckiego z Ustawą Zasadniczą.

Prezes Andrzej Gdula jednoznacznie wyraził opinię, że polski model łowiecki oparty na własności Skarbu Państwa zwierzyny w stanie wolnym oraz jednej organizacji, która w imieniu państwa prowadzi gospodarkę łowiecką, jest dobrym i sprawdzonym przez lata rozwiązaniem, które popierają nie tylko polscy myśliwi. Od dawna ma ono także pozytywne recenzje międzynarodowej społeczności myśliwych. Bardzo pochlebnie o naszym modelu łowiectwa wyraża się min. Europejska Federacja Związków Łowieckich.

Stan polskiego łowiectwa jest dobry, powiedział Andrzej Gdula. Od wielu lat PZŁ odnotowuje stały wzrost członków PZŁ – tylko w ubiegłym roku było ich około 4 tys. osób. Polski Związek Łowiecki, w przeciwieństwie do sytuacji z lat 90, cechuje też stabilność finansowa i przewidywalność działania.

Prezes NRŁ przypomniał też, że od 4 lat związek przesyła Ministrowi Ochrony Środowiska i Komisji Ochrony Środowiska Sejmu raporty o stanie łowiectwa i podejmowanych w PZŁ działaniach i nigdy nie spotkały się one z krytycznymi uwagami.


26 kwi 2013

Debata: Organizacja polskiego łowiectwa... cz. 2

Krzysztof Morow: Przemiany prawa łowieckiego po II wojnie

Do momentu uchwalenia Dekretu o prawie łowieckim, czyli do 29 października 1952 roku w zakresie łowiectwa obowiązywały Rozporządzenia Prezydenta RP z grudnia 1927 r. o prawie łowieckim i z października 1932 r. Prawo o stowarzyszeniach.

Duża samodzielność kół łowieckich, które funkcjonowały jako stowarzyszenia rejestrowe i zgodnie z obowiązującymi przepisami nie musiały być podporządkowane PZŁ, czy też pewna niezależność powiatowych i wojewódzkich rad łowieckich działających na podstawie własnych uchwał i uchwał lokalnych walnych zgromadzeń a także duże uprawnienia Walnego Zgromadzenia Delegatów były nie w smak nie tylko działaczom związkowym wyższego szczebla, ale i władzom państwowym, szczególnie władzom bezpieczeństwa publicznego. Powyższe problemy rozwiązał dekret o prawie łowieckim.

Dekret powołał zrzeszenie Polski Związek Łowiecki, do którego należała troska o rozwój łowiectwa i współdziałanie z organami państwa w zakresie wykonywania ustawodawstwa łowieckiego, a w szczególności wykonywanie czynności w zakresie łowiectwa zleconych przez organa państwa, ponieważ gospodarowanie zwierzyną, która była dobrem społecznym, należało do państwa.

Utworzenie PZŁ jako zrzeszenia oznaczało likwidację stowarzyszenia o tej samej nazwie. Czy w takim przypadku można mówić o ciągłości istnienia od 1923 r. zrzeszenia PZŁ? Zrzeszenia, które zostało stworzone w najgorszych czasach stalinowskich i którego czołowi działacze postulowali, aby PZŁ był organizacją przymusową wszystkich bez wyjątku myśliwych, a chcąc kierować bezpośrednio gospodarką łowiecką uzależnili od siebie całkowicie kółka myśliwskie, wcielając je do zrzeszenia jako najniższe jego ogniwa.

Jak można mówić o ciągłości tradycji z przedwojennym stowarzyszeniem umieszczając w statucie jako jeden z ważniejszych elementów działania, „współdziałanie z organizacjami politycznymi (czytaj PZPR) ... w zakresie działalności Zrzeszenia”. Nasuwa się pytanie, czy zrzeszenie likwidujące stowarzyszenie nie zlikwidowało jego zasad działania, idei, tradycji i osiągnięć. Sięgając do ówczesnej prasy łowieckiej, zobaczymy oczernianie tych przedwojennych ideałów, tradycji stowarzyszenia, jego działaczy czy też myśliwych przez przyszłych działaczy zrzeszenia. I jak tu można mówić o ciągłości istnienia PZŁ. Ale stara zasada propagandowa mówi: „Nieprawda powtarzana tysiąc razy staje się prawdą”.

Ustawa z dnia 17 czerwca 1959 r. o hodowli, ochronie zwierząt łownych i prawie łowieckim wprowadziła szereg istotnych zmian w funkcjonowaniu naszego łowiectwa. Zwierzyna w stanie wolnym stanowiła własność Państwa. Wiele unormowań prawnych dotychczas regulowanych rozporządzeniami weszło do ustawy. Naczelnym organem administracji państwowej w zakresie łowiectwa był Minister Leśnictwa i Przemysłu Drzewnego, przy którym działała, na wzór Państwowej Rady Ochrony Przyrody, jako organ doradczy i opiniodawczy Państwowa Rada Łowiecka. W 30-to osobowym składzie znajdowało się tylko 3 przedstawicieli  PZŁ.

Ustawa zobowiązała przedsiębiorstwa lasów państwowych do prowadzenia gospodarki łowieckiej na terenach leśnych, również w lasach wchodzących w skład obwodów dzierżawionych. W takich przypadkach prowadzenie gospodarki odbywało się przy współudziale dzierżawcy, do którego obowiązków należało m. in.:
- branie udziału w inwentaryzacji zwierzyny,
- współpraca przy tworzeniu planów hodowlano-łowieckich,
- przeprowadzenie raz na kwartał wspólnie z administracją LP lustracji wykonanych prac z zakresu zagospodarowania łowiska.

Zrzeszenie, podobnie jak w dekrecie, nadal wykonywało w zakresie łowiectwa czynności zlecone przez Ministerstwo Leśnictwa. Oprócz tego prowadziło nadzór nad działalnością kół łowieckich, a także ustalało sposoby polowania i zasady etyki myśliwskiej.

Na mocy nowego statutu nadzór nad działalnością zrzeszenia już samodzielnie sprawował Minister Leśnictwa i PD, bez porozumiewania się z Ministrami Bezpieczeństwa Publicznego oraz Obrony Narodowej, jak stanowił dekret oraz poprzedni statut. Wydaje się, że spowodowane to było obecnością we władzach i organach Związku, szczególnie centralnych i wojewódzkich, licznych przedstawicieli tych ministerstw i ustawodawca doszedł do wniosku, że nie zachodzi już potrzeba współdziałania Ministra Leśnictwa z ww. resortami w sprawowaniu nadzoru nad zrzeszeniem, ponieważ przez swoich przedstawicieli miały one zasadniczy wpływ na jego funkcjonowanie.

Wprowadzona nowela ustawy łowieckiej w czerwcu 1974 r. była największym do tamtego momentu sukcesem działaczy związkowych, popularnie zwanych „Nowym Światem”. Zgodnie z obietnicą złożoną NRŁ przez ówczesnego premiera, wyrugowano Lasy Państwowe z prowadzenia gospodarki łowieckiej na terenach leśnych w dzierżawionych obwodach, zlikwidowana została Państwowa Rada Łowiecka, zlikwidowano powiatowe rady łowieckie, zastępując je „wojewódzkimi zarządami”, dzierżawa obwodów łowieckich następowała na wniosek PZŁ, ale Lasy Państwowe nadal szacowały i wypłacały odszkodowania łowieckie. Zmiany te zostały wprowadzone nie ze względu na osiągnięcia PZŁ, jak głosiła wówczas nasza związkowa propaganda.  Największą tutaj rolę odegrał ówczesny prezes NRŁ. Jego bardzo dobre układy towarzysko-partyjno-służbowe z decydentami pomogły w „załatwieniu” problemów, od lat spędzających sen z powiek działaczom Związku.

Do ważniejszych osiągnięć władz naszego zrzeszenia na początku lat 80. ubiegłego wieku było przystąpienie PZŁ do Patriotycznego Ruchu Odrodzenia Narodowego (PRON).

Po transformacji ustrojowej w 1989 r. kilka lat trwały spory co do kształtu polskiego łowiectwa. Wreszcie 13 października 1995 r. Sejm uchwalił ustawę Prawo łowieckie. Przez wielu prawników oraz znawców zagadnień gospodarki łowieckiej, a także duże grono myśliwych uznawana jest za najgorszą z dotychczas funkcjonujących w naszym kraju ustaw dotyczących łowiectwa. Znajdowane były liczne luki prawne, wewnętrzne niespójności oraz nieprecyzyjność niektórych norm. Ustawa na pewno uchybiała standardom prawotwórstwa w państwie prawa. O niedoskonałości ustawy może również świadczyć fakt, że do tej pory została ona „znowelizowana” ponad 20 razy, w tym mniej niż połowa wprowadzonych noweli wynikała ze zmian innych ustaw.

Działacze związkowi doprowadzając do takiego brzmienia ustawy, zorientowali się, że ówczesny rząd, a w zasadzie ministerstwo, obecnie środowiska, było uległe w wielu kwestiach dotyczących zarządzania łowiectwem i nie przywiązywało już zbytniej wagi do nadzoru nad tą dziedziną gospodarki. Wprowadzone zostały zmiany zwiększające zakres uprawnień PZŁ w zarządzaniu ogromnym majątkiem, jaki stanowią zwierzęta łowne w stanie wolnym. Niektóre zmiany uchwalone w Sejmie głosami tzw. „partii myśliwych”, zostały zaproponowane przez działaczy Związku w celu wprowadzenia dla nich władzy absolutnej, osiągnięcia maksymalnego zakresu uprawnień zrzeszenia jako organu administracji państwowej i utrzymania uprzywilejowanej monopolistycznej pozycji, a więc stworzenia państwa w państwie.  Minister nie nadawał już statutu  – uchwalał go Krajowy Zjazd Delegatów.

Mimo że PZŁ jest zrzeszeniem, a nie stowarzyszeniem, ustawa stanowi, że przepisy ustawy Prawo o stowarzyszeniach regulujące zasady nadzoru nad stowarzyszeniami stosuje się odpowiednio do nadzoru nad działalnością PZŁ. Te dwie zmiany postawiły nasze zrzeszenie ponad prawem. Nadzór ministra stał się iluzoryczny. Nikt już nie ma kontroli nad Związkiem, co stoi w sprzeczności z zasadami demokratycznego państwa prawa.

Ostatnie zdobycze na polu zarządzania łowiectwem oraz osiągnięcie nieograniczonej władzy nad ponad 100 – tysięczną rzeszą myśliwych osiągnięte zostały przez „Nowy Świat” w 2004 r. Związek chciał nasze prawo łowieckie dostosować do norm obowiązujących w Unii Europejskiej. W ten sposób wprowadzono 29 zmian w ustawie, z których tylko jedna odnosiła się bezpośrednio do obywateli państw UE. Zmiany te, według mojej opinii, były największym sukcesem działaczy wysokiego szczebla w historii zrzeszenia Polski Związek Łowiecki, triumfem „polskiego modelu łowiectwa”.

25 kwi 2013

Debata: Organizacja polskiego łowiectwa... cz. 1

Od dzisiaj, przez kilka następnych dni, będę kontynuował wątek łowiecki.

Chciałbym podzielić się informacją o przebiegu debaty pod tytułem „Organizacja polskiego łowiectwa – historia i dzień dzisiejszy. Jaka przyszłość?”. Debata odbywała się w Belwederze w dniu 18 kwietnia. Organizatorem spotkania była Kancelaria Prezydenta RP, natomiast opiekę merytoryczną sprawował Klub św. Huberta.

O tym, że coś „przyrodniczego” dzieje się w Belwederze, przechodnie mogli się przekonać po wielości zielonych mundurów. Bynajmniej, nie były to mundury myśliwskie, ale… leśników. Nikt z osób reprezentujących PZŁ  nie włożył munduru.

Leśników na spotkaniu było za to wielu. Wcale mnie to nie dziwi, gdyż - abstrahując od obowiązków, które nakłada na administrację LP ustawa Prawo łowieckie - jak można było usłyszeć podczas debaty, leśnicy i LP robią dla wizerunku polskich myśliwych w społeczeństwie więcej niż struktury PZŁ. „Poziom audycji łowieckich w TV jest dramatyczny” – to jeden z głosów z sali  – „władze PZŁ w ogóle nie reagują na negatywne doniesienia medialne o myśliwych”. Rzeczywiście, jakby się zastanowić, to nigdy w telewizji nie widziałem przewodniczącego Zarządu Głównego PZŁ, który powinien myśliwych bronić jak lew.

No ale… PZŁ jest przecież równocześnie reprezentantem myśliwych i ich nadzorcą, trzymającym w dłoni narzędzia dyscyplinowania; i ta druga rola chyba lepiej mu odpowiada.

Trybunał Konstytucyjny wreszcie orzekł, że sądownictwo dyscyplinarne PZŁ (wg uprawnień nadanych ustawą z 1995 roku) nie przystaje do warunków państwa demokratycznego.

Tak jak napisałem wcześniej, kolejne moje wpisy poświęcę łowiectwu i właśnie tej debacie, która odbyła się w Belwederze. Zaprezentuję pełne wystąpienia sześciu prelegentów, którzy zabierali głos w pierwszej części spotkania.

Dzisiaj chciałbym za to krótko napisać o tym, co powiedział Pan Prezydent Bronisław Komorowski, który uczestniczył w całej debacie. Prezydent w swoim wystąpieniu zawarł trzy elementy: słabe strony łowiectwa; źródła dobrej energii; oraz rozwiązanie problemu.

Prezydent RP słabości polskiego łowiectwa upatruje w małym udziale procentowym myśliwych w społeczeństwie, co może wynikać z ograniczonego dostępu do myślistwa. Jako inne źródła słabości wymienił: nierespektowanie prawa własności; poczucie krzywdy wśród rolników, wynikające między innymi ze złego szacowania szkód oraz trzecia słabość: zły medialny wizerunek myśliwych. A w dużej mierze wizerunek ten zależy od liczby myśliwych.

Dlatego też zmiany, które nastąpią w polskim modelu łowiectwa, powinny prowadzić do otwarcia myślistwa; zlikwidowania barier, które powstrzymują ludzi od zajęcia się tą dziedziną, szczególnie - młodych ludzi. Niestety polskie łowiectwo się starzeje! – stwierdził Pan Prezydent. 

Dalej mówił:
Gdzie zatem są źródła dobrej energii? Polski Związek Łowiecki powstał – jak mówiono wcześniej podczas debaty -  aby zakończyć spory pomiędzy, istniejącymi przed drugą wojną światową, różnymi organizacjami łowieckimi. A może to nie było złe? To nie były spory, tylko konkurowanie, kto jest lepszy. Konkurencja zawsze poprawia jakość. Także konkurencja organizacji łowieckich.

Prezydent zachęcił do formułowania odważnych propozycji i czerpania z dobrych wzorów sąsiadów.
 
Cdn.