4 cze 2009

4 czerwca 1989 roku

W 1989 miałem 31 lat. Ach, jaki ja byłem młody. Parę lat wcześniej ukończyłem studia, zacząłem pracę w szkole. Myślę, że w wieku 30 lat człowiek zaczyna się zastanawiać, podejmować decyzje, co tak naprawdę chce w życiu robić, czym się zajmować.

Być może właśnie ten ruch wolnościowy, wybory 4 czerwca 1989 roku były momentem przełomowym w moim życiu. Nie tylko w skali losu całego kraju i drogi, którą wybraliśmy jako społeczeństwo, ale też w skali mnie samego – młodego człowieka rozpoczynającego dojrzałe życie. W domu była już rodzina - żona, dwie córki. Czas zacząć zajmować się poważnymi sprawami.

Nie pamiętam już, jak dokładnie spędziłem ten dzień, to znaczy 4 czerwca 1989. Czy coś wtedy we mnie drgnęło – Stasiu! jest wolna Polska, prawdziwe wybory, praca na rzecz społeczeństwa czeka!

Myślę, że miałem trochę szczęścia, że znalazłem się w odpowiednim czasie – Polska odzyskuje prawdziwą wolność, ja zaczynam dojrzałe życie po 30-tce. Nie za młody, żeby nie zrozumieć wagi wydarzenia lub nie mieć jeszcze szans na samodzielność, ale i nie za stary żeby tylko się przyglądać – jestem szczęśliwy, ale niech młodsi to dalej ciągną.

Patrzę na 4 czerwca właśnie przez pryzmat mojego prywatnego życia, decyzji jakie wtedy podjąłem. Wielki dzień dla Polski, ale i bardzo ważny dla mnie indywidualnie. Nie wiem, jak potoczyłaby się moja przyszłość. Może nie zdecydowałbym się na start w wyborach samorządowych?

A potem były wybory do Parlamentu. A dzisiaj jestem senatorem Rzeczypospolitej Polskiej.

Dobrze było urodzić się w 1958 :-)

I dobrze, że w Polsce, a nie w Chinach :-(