6 mar 2014

Powrót "Imperium"?



Kto zrozumie duszę wschodniosłowiańską? Wielkoruską, małoruską...


Przyznaję, że patrzę na Rosję i kraje byłego ZSRR częściowo przez pryzmat „Imperium” Ryszarda Kapuścińskiego. Czytam ten zbiór reportaży i odnoszę wrażenie, że teksty te są nadal aktualne, jakby autor pisał je kilka dni temu.


Na początku wydania „Imperium”, którym dysponuję - a jest to wydanie Czytelnika z 2010 roku - znalazłam cytat z Aleksandra Sołżenicyna. I znowu, te słowa wypowiedziane w 1992 roku, są jakby aktualne:

„Ustrój, jaki nami rządzi, to połączenie starej nomenklatury, rekinów finansjery, fałszywych demokratów i KGB. Tego nie mogę nazwać demokracją - to wstrętna, nie mająca precedensu w historii hybryda, o której nie wiadomo, w jakim kierunku będzie się rozwijać. Ale jeśli ten sojusz zwycięży, będą nas eksploatować nie przez 70, ale przez 170 lat”.


Sołżenicyn, który ma w swym życiorysie istotny motyw wschodnio-pruski (w czasie II wojny światowej brał udział w wyzwalaniu obecnych Warmii i Mazur; został aresztowany niedaleko Ornety po tym, jak NKWD przechwyciło jego list do przyjaciela, w którym krytykował sposób prowadzenia wojny; został za to zesłany na 8 lat na Syberię), krytykował władze komunistyczne i politykę stalinowską.


Sołżenicyn wierzył, że po II wojnie światowej uda się zmienić system na lepsze. Gdy po latach emigracji wrócił do Rosji w 1994 roku, poparł wizję kraju proponowaną przez Władimira Putina. Wzywał do odbudowy Wielkiej Rosji, uważał, że Rosję należy uzdrowić i odrodzić w niej relacje społeczne.


Po 13 latach od powrotu do Rosji, w wywiadzie dla Der Spiegel mówił: „Również i teraz jestem udręczony tą powolnością i nieumiejętnością, z jaką przeprowadzana jest u nas budowa lokalnego samorządu. (...) nie ma jeszcze w Rosji konstruktywnej, przejrzystej i licznej opozycji. Widać wyraźnie, że potrzeba więcej czasu i doświadczenia dla jej stworzenia, jak również dla osiągnięcia dojrzałości przez pozostałe instytucje demokratyczne. (...) Putin otrzymał w spadku kraj splądrowany i zbity z nóg, ze zdemoralizowanym i zubożonym w większości narodem. I poczytał za możliwe jego stopniową, powolną odbudowę. Jego wysiłki nie od razu zostały dostrzeżone, a tym bardziej docenione”.


We wczorajszej audycji Radiowej Trójki „Trzy strony świata”, w ciekawej rozmowie, Jan Piekarski - dyplomata, były ambasador RP w Belgii, Luksemburgu i Izraelu - zgodził się, że rosyjski prezydent obecną sytuacją na Krymie „przeprowadza brutalny test dla całego świata, dla systemu gwarancji pokoju i stabilności gospodarczej”.


Sołżenicyn zmarł w 2008 roku. Ciekawe, co mówiłby o Rosji drugiego dziesiątka lat XXI wieku. Jakie miałby spojrzenie na dzisiejsze wydarzenia ukraińsko-rosyjskie? Niestety, tego się nie dowiemy.