9 gru 2013

Deregulacja - piloci i przewodnicy

Na wstępie zaznaczam - chodzi o pilotów wycieczek i przewodników turystycznych. Język polski jest piękny - hasło „pilot”, w pierwszej myśli, wywołuje całkiem inne skojarzenia :)

W ostatni weekend w Ostródzie odbywało się IX Forum Pilotażu i Przewodnictwa. Jest to ogólnopolskie spotkanie osób związanych zawodowo z obsługą ruchu turystycznego.

Ja zawsze powtarzam, że wspólne działania jednoczą i podnoszą siłę każdej organizacji i jej członków. Wolny rynek i konkurencja, które wymagają ciągłego doskonalenia warsztatu i podnoszenia jakości świadczonych usług są motorem do zrzeszania się, a także motywują do rozwoju.
 
Tegoroczne Forum odbywało się pod hasłem "Pilotaż i przewodnictwo po deregulacji". Przypomnę, że od nowego roku wchodzą w życie nowe przepisy ustawy o usługach turystycznych, które znoszą obowiązek odbywania szkoleń i zdawania egzaminów dla przyszłych adeptów zawodu pilota wycieczek oraz przewodników miejskich i terenowych.
 
Niektóre osoby obawiają się, że po deregulacji spadnie prestiż tych zawodów. Nie zgadzam się z tym. Zwróćmy uwagę, że ustawa o usługach turystycznych określa przewodnika jako osobę zawodowo oprowadzającą turystów lub odwiedzających po wybranych obszarach, miejscowościach i obiektach, udzielającą - podkreślam -  fachowej informacji.
 
Tutaj dygresja: prawdą jest, że informacja i wiedza są nowym towarem na rynku, towarem podobnym do dóbr materialnych. W tym kontekście, jeśli przewodnik jest osobą, która dostarcza informacji turystycznych i krajoznawczych, opowiada o obiektach, trasach, miejscowościach, ale i o historii, dziejach i ludziach, to pokazuje -  jak ważna jest rola przewodników turystycznych. Sprzedają oni informacje; informacje, które osoby oprowadzane chcą posiąść.
 
Może teraz trochę przesadzę, ale niech to zobrazuje skalę tego o czym mówię.
 
Zakładając, że każdy człowiek bywa w życiu wielokrotnie turystą, a tym samym staje się pracodawcą osób zatrudnionych w branży turystycznej, można powiedzieć, że aktualnie na świecie przewodnicy i piloci mają ponad 7 miliardów potencjalnych usługobiorców. Koniec dygresji.

Pilotem wycieczek według ustawy jest natomiast osoba towarzysząca uczestnikom imprezy turystycznej, sprawująca opiekę nad nimi i czuwająca nad sposobem wykonania na ich rzecz usług oraz przekazującą podstawowe informacje, dotyczące odwiedzanego kraju i miejsca.
 
Dalej ustawa mówi o zadaniach.
 
Do zadań przewodnika turystycznego należy oprowadzanie turystów lub odwiedzających, udzielanie fachowej i aktualnej, powtarzam: fachowej i aktualnej informacji o kraju, odwiedzanych miejscowościach, obszarach i obiektach.
 
Już te definicje wskazują na wymóg rzetelnego przygotowania się do wykonywania tych zawodów. I niech się nikomu nie zdaje, że jest to łatwe. Wymaga bowiem zamiłowania do samokształcenia, wymaga posiadania dużej wiedzy, umiejętności jej przekazania, predyspozycji do pracy z grupą, wymaga też ciągłego dokształcania się.
 
A organizator turystyki dokonuje przecież wyboru odpowiedniego usługodawcy. Bowiem w jego interesie będzie zapewnienie klientowi obsługi o wysokim standardzie. Przy czym: osoba o wysokich kompetencjach, ale nie posiadająca uprawnień nadanych na podstawie wcześniej obowiązujących przepisów, może być równie dobrym usługodawcą, jak osoba takie uprawnienia już posiadająca.
 
Pilot wycieczek o dobrych kwalifikacjach jest dla turysty jednym z najważniejszych „elementów” udanego wyjazdu. Zadowolony turysta wraca do biura po to, by wyjechać ponownie ze swoim ulubionym pilotem. Gdyż turysta biuro, w którym wykupił wycieczkę, identyfikuje jednoznacznie z pilotem, a potem także z osobami przewodników. Dla biura podróży dobry pilot i przewodnicy mają zatem wartość nieocenioną.
 
Wracając  do idei deregulacji zawodów...
 
Powinniśmy deregulować jak najwięcej, ażeby swoboda w działalności gospodarczej była rzeczywiście odczuwalna. Wszelkie ograniczenia hamują przedsiębiorczość i kreatywność. Dzisiaj na całym świecie mówi się o liberalizacji rynku pracy. Posiadanie na podstawie ustawowych kryteriów uprawnień do pracy w danym zawodzie wcale nie jest gwarancją najlepszego wyszkolenia. Jest wskazówką, potwierdzeniem, że pewien zakres wiedzy dana osoba posiada. Ale czy jest gwarancją na to, że tę wiedzę chce i umie wykorzystać? Czy egzamin państwowy jest „mocniejszą” gwarancją, niż dobrowolne szkolenie czy kurs?
 
Wolny rynek jest potężną machiną, weryfikującą wszystko - eliminuje nieprzygotowane do pracy osoby.
 
Ileż razy narzekamy na to, że w Polsce posiadanie zaświadczenia, dyplomu, urzędowego dokumentu zastępuje rzeczywiste umiejętności i wiedzę. Jednym słowem ubolewamy, że papier jest ważniejszy od profesjonalizmu. Wyczytałem gdzieś w internecie, że „papier w ręku to myślenie z okresu Franciszka Józefa i cara Aleksandra.” Dobre to. Uważam, że dzisiaj ważniejsze są umiejętności i dobre wieloletnie kontakty z partnerami na rynku pracy.
 
W wyniku deregulacji zmniejsza się opiekuńcza rola państwa wobec turysty – czyli klienta. Poprzez to równocześnie zachęca się instytucje państwowe i samorządowe do udziału w procesie promocji dobrych usług przewodnickich - nie w formie przymusu, lecz uprzejmej rekomendacji. A stowarzyszenia, związki zawodowe, różne gremia powinny - w moim mniemaniu - nadawać certyfikaty najlepszym, prowadzić kursy. Nadrzędną zasadą jest jednak dobrowolność, a nie system obowiązkowo-nakazowy.
 
Ja od kilku lat obserwuję działalność Zachodniomazurskiego Stowarzyszenia Przewodników Turystycznych i Pilotów Wycieczek. I muszę powiedzieć, że jestem pod wrażeniem różnorodności tematyki, jaką poruszają na swoich spotkaniach, tych o charakterze szkoleniowym. Są to tematy, które z punktu widzenia obsługi turysty za kilka tygodni, miesięcy, będą na czasie.
 
To zadaniem obecnych przewodników, pilotów i osób przeprowadzających szkolenia jest stworzenie takiej oferty kursów i szkoleń, które przyciągną przyszłych adeptów zawodu, dla których szkolenia obowiązkowe nie będą.
 
Sami przewodnicy także mogą reklamować swoje usługi. Jest to ogromne pole do działania i wykazania się kreatywnością.
 
Deregulacja nie wpłynie też negatywnie na możliwość świadczenia przez polskich obywateli usług w innych państwach, gdzie zawody pozostają regulowane lub zakres regulacji jest szerszy niż u nas. Polscy piloci i przewodnicy mają możliwość uznania kwalifikacji zawodowych w UE, co gwarantuje dyrektywa 2005/36/WE.
 
Dwa miesiące temu Parlament Europejski przyjął rezolucję w sprawie dyrektywy mówiącej o uznawaniu kwalifikacji zawodowych. Proponowane przyszłe zmiany jeszcze bardziej upraszczają procedury uznawania kwalifikacji i podejmowania pracy za granicą.

Na zakończenie mego wpisu: dziękuję Zachodniomazurskiemu Stowarzyszeniu Przewodników Turystycznych i Pilotów Wycieczek, za to, że podjęło się organizacji tak ważnego wydarzenia w branży usług turystycznych, jakim jest ogólnokrajowe Forum Pilotażu i Przewodnictwa.
 
Jako mieszkaniec Mazur bardzo się cieszę, że uczestnicy Forum mieli okazję poznać przepiękne Mazury Zachodnie. Mieliśmy możliwość pochwalić się przed szerokim gremium atrakcyjnością naszych Ziem. A jest się czym chwalić!

22 paź 2013

Zasada pomocniczości

Wiele osób pyta mnie, o co chodzi z „zasadą pomocniczości”. Często z tym pojęciem spotykamy się w dokumentach unijnych. Podczas prac w senackiej Komisji do spraw Unii Europejskiej oceniamy dokumenty pod względem ich zgodności właśnie z tą zasadą. A może nawet nie oceniamy dokumentów, ale same idee w nich zawarte.

Najczęściej podczas tych prac wygłaszam formułkę, brzmiącą podobnie do tej: „Chciałbym zaznaczyć, że żadne państwo członkowskie Unii Europejskiej nie jest w stanie - z oczywistych względów - samodzielnie poprowadzić programu obserwacji i śledzenia obiektów kosmicznych. Przekracza to jego możliwości i finansowe, i techniczne. W związku z tym można tego dokonać jedynie w ramach działania na szczeblu unijnym. Dlatego też uważam, że przedmiotowy projekt jest zgodny z zasadą pomocniczości”.

Otóż to, zasada pomocniczości mówi o tym, że instytucje wyższego rzędu, mogą ingerować w życie tych „niższego rzędu”, tylko wtedy, gdy one same z pewnymi sprawami poradzić sobie nie mogą.

Ale zasada ta nie jest - jakby się mogło z mojego wstępu wydawać - przypisana do tych „rzędów i szczebli” najwyższych. Jest ona wpisana we wszystkie struktury społeczeństw demokratycznych. Mamy ją także zapisaną w Preambule naszej Konstytucji:
„... ustanawiamy Konstytucję Rzeczypospolitej Polskiej jako prawa podstawowe dla państwa oparte na poszanowaniu wolności i sprawiedliwości, współdziałaniu władz, dialogu społecznym oraz na zasadzie pomocniczości umacniającej uprawnienia obywateli i ich wspólnot...”

Kilka dni temu miałem przyjemność spotkać się z mieszkańcami gminy Rybno. Na spotkaniu zorganizowanym pod hasłem „Rozmowa o demokracji” przedstawiłem krótki wykład o polskiej samorządności.

Gdy przygotowywałem swoje wystąpienie o samorządzie, wiele informacji czerpałem z opracowań profesora Jerzego Regulskiego - osoby niezwykle ważnej od początków powstawania - a nawet jeszcze wcześniej, bo planowania - samorządności w polskich pokomunistycznych warunkach lat późno-osiemdziesiątych. Pan prof. Regulski wspaniale tłumaczy zasadę pomocniczości na przykładzie samorządu terytorialnego, dlatego też pozwolę sobie go tutaj zacytować, gdyż nie ma co wyważać otwartych juz drzwi ;)

 „Zasada pomocniczości jest jedną z podstaw organizacji państwa demokratycznego.
Przyjmując człowieka jako podstawowy podmiot wszelkich spraw, zasada pomocniczości głosi, że inne instytucje powinny być tworzone jedynie jako pomocnicze w stosunku do działań i potrzeb poszczególnej osoby. Zatem gmina ma się zajmować tym, czego pojedynczy człowiek wraz z rodziną nie może wykonać. Powiat powinien być traktowany jako pomocniczy w stosunku do gminy.
Zasada pomocniczości odrzuca zależność hierarchiczną. Jak można bowiem wymagać, aby jednostka „niższa” była podporządkowana „wyższej”, jeśli ta ostania ma być jedynie pomocnicza w stosunku do tej „niższej”? To stwierdzenie ma fundamentalne znaczenie, bowiem dawny ustrój wpoił obywatelom przekonanie, że na przykład starosta jest zwierzchnikiem wójta, a minister ich obu. Uważano, że urzędnik z centrum ma więcej wiedzy i znaczenia niż urzędnik gminny. Do świadomości społecznej nie przeniknął jeszcze do dzisiaj fakt, że - zgodnie z zasadą pomocniczości - ma być odwrotnie. Rola starosty jest pomocnicza w stosunku do zadań wójta, a urzędnik centrum ma wspomagać samorządy i zajmować się jedynie tym, czym one nie mogą”.

Ten fundamentalny schemat dopasować możemy do każdej sytuacji. Zasada ta powinna obowiązywać we wszystkich strukturach funkcjonujących w państwie demokratycznym.

Przez kilka ostatnich dni myśli moje krążą znów wokół polskiego łowiectwa. Polski Związek Łowiecki - ten skostniały, niedemokratyczny twór - jest jednym z ostatnich reliktów monopolu w Polsce.

Na potrzeby myśliwych sparafrazuję zasadę pomocniczości wygłoszoną przez prof. Regulskiego.

Przyjmując myśliwego jako podstawowy podmiot wszelkich spraw łowieckich, zasada pomocniczości głosi, że inne instytucje powinny być tworzone jedynie jako pomocnicze w stosunku do działań i potrzeb poszczególnego myśliwego.
Zatem koło łowieckie ma się zajmować tym, czego pojedynczy myśliwy nie może wykonać. Zarząd okręgowy powinien być traktowany jako pomocniczy w stosunku do kół łowieckich.
Dawny komunistyczny ustrój wpoił myśliwym przekonanie, że łowczy okręgowy jest zwierzchnikiem łowczego koła, a łowczy krajowy ich obu. Dlatego uważano, że przedstawiciel z centrum ma więcej wiedzy i znaczenia niż szeregowy myśliwy.
Do świadomości społeczności myśliwskiej nie przeniknął jeszcze fakt, że - zgodnie z zasadą pomocniczości - ma być odwrotnie. Rola łowczego okręgowego jest pomocnicza w stosunku do zadań łowczego koła, a zarząd główny ma wspomagać koła łowieckie i zajmować się jedynie tym, czym one nie mogą.

Struktura Polskiego Związku Łowieckiego jest skostniała i „odwrócona” w stosunku do zasad panujących w państwie demokratycznym. Kiedy to wreszcie dotrze do świadomości władz naczelnych PZŁ i do świadomości osób, od których stan ten zależy?

Podam przykład tego „odwrócenia”: na jednym ze spotkań w Senacie poprosiłem uczestników o ich opinię dotyczącą myślistwa łuczniczego. Wypowiedziało się kilka osób. Każda uznała ideę za przynajmniej interesującą, wartą rozważenia, może opracowania jakiegoś projektu. Wypowiadały się w tym duchu także osoby, które są myśliwymi, a więc członkami PZŁ. I tutaj zaskoczenie, gdy głos zabrał przedstawiciel Zarządu Głównego stwierdzając: „Polski Związek Łowiecki jest przeciwny polowaniom z łukiem”, mając za nic głosy szeregowych myśliwych, a więc tych, którzy ten Związek tworzą. Co o tym myśleć?
 

1 paź 2013

Będzie obwodnica Olsztyna


Po dzisiejszym posiedzeniu rządu dokument pod tytułem "Program budowy dróg krajowych na lata 2011-2015" przewiduje budowę obwodnicy Olsztyna (żeby nie było wątpliwości - tego na Warmii i Mazurach).

Rada Ministrów - na wniosek ministra transportu, budownictwa i gospodarki morskiej - wskazała listę zadań polegających na budowie obwodnic dla 12 miejscowości. Będą one realizowane już w nowej perspektywie finansowej 2014-2020.

Przyznam się, że z niecierpliwością czekałem na nową listę inwestycji, która obejmie także budowę obwodnicy Olsztyna. No i jest :)

Olsztyńska obwodnica ma mieć prawie 25 kilometrów długości.

10 cze 2013

Prawo łowieckie według Senatu

Uchwałą z dnia 6 czerwca 2013 roku Senat RP wnosi do Sejmu projekt ustawy o zmianie ustawy – Prawo łowieckie. Nowelizacja w dużej mierze wynika z postulatów zgłaszanych przez myśliwych i wprowadza 7 zmian do ustawy.

W uzasadnieniu możemy przeczytać: „Projekt określa zakres odpowiedzialności dyscyplinarnej za przewinienia łowieckie, kary dyscyplinarne, podstawowe reguły postępowania dyscyplinarnego i wprowadza możliwość odwołania się do sądu powszechnego od orzeczeń sądów łowieckich ingerujących w prawa osobiste lub majątkowe”. Sądem rozpatrującym odwołanie od orzeczeń sądów łowieckich będzie sąd okręgowy.

Dotychczas przepisy nie określały, za co myśliwy podlega odpowiedzialności przed dyscyplinarnym  sądownictwem łowieckim, nie określały struktury tego sądownictwa, ani procedury postępowania przed nim.

Przede wszystkim senatorowie zgodzili się, aby odpowiedzialności dyscyplinarnej przed sądem łowieckim automatycznie podlegali uczestnicy polowania w przypadku skazania za przestępstwo lub wykroczenie wymienione w rozdziale 10 ustawy.

Ustawa dopuszcza także możliwość wprowadzenia do Statutu PZŁ zapisu o odpowiedzialności członków PZŁ za inne przewinienia łowieckie, o charakterze wewnętrznym. Kary za nie przewidziane nie mogą jednak naruszać praw osobistych i majątkowych myśliwych. W przypadku tych kar nie będzie możliwe odwołanie do sądu powszechnego.

Dlatego też, aby chronić prawa myśliwych i aby Związek nie nadużywał swych uprawnień, zaproponowaliśmy w nowelizacji wzmocnienie nadzoru Ministra Środowiska nad Statutem i uchwałami.

Mogłoby się bowiem zdarzyć tak, że Statut przewidzi, że obowiązkiem każdego myśliwego jest obowiązek przestrzegania uchwał organów PZŁ, a naruszenie tego obowiązku uznane będzie za „inne przewinienie łowieckie”. W konsekwencji to właśnie treść tych uchwał wyznaczałaby zakres odpowiedzialności dyscyplinarnej. A myśliwym w tym przypadku nie przysługiwałoby prawo do sądu.

Ponieważ nie ma żadnego organu właściwego do kontroli legalności uchwał, nie da się wykluczyć sytuacji, gdy uchwała nakaże rzeczy absurdalne. Na przykład początek byłby taki: … każdy członek PZŁ codziennie musi…  Niech każdy sobie sam wymyśli, co by to mogło być.

Gdyby nie nadzór Ministra i prawo do uchylania uchwał niezgodnych z obowiązującym prawem i Statutem PZŁ, nikt tych uchwał nie mógłby wyeliminować z obrotu prawnego.

Dzisiaj Minister Środowiska może jedynie żądać  wyjaśnień lub usunięcia takich zapisów. I tylko od woli organów PZŁ zależy czy spełni oczekiwania Pana Ministra.

W świetle konkluzji wyroku Trybunału Konstytucyjnego granice odpowiedzialności myśliwych muszą podlegać rzeczywistej, a nie tylko iluzorycznej, kontroli organów państwowych.

Kolejna zmiana:

Nowelizacja ustawy znosi osobną procedurę i osobny wymiar kar, jakie stosowano za dokonanie odstrzału niezgodnego z zasadami selekcji osobniczej. W konsekwencji uchyla się przepisy dające kompetencje do ustalania zasad selekcji osobniczej Związkowi. Takie zasady mogą sobie wewnętrznie ustalić koła.
Dalej:
Ponieważ za niepłacenie składek członek PZŁ może być pociągnięty do odpowiedzialności, zatem wymiar tych składek powinien być określony w ustawie.
Tutaj nadmienię, że od niemal trzech miesięcy prosimy Zarząd Główny PZŁ o przedstawienie dokładnej struktury wydatków, na co przeznacza się składki płacone przez myśliwych. Do dzisiaj senatorowie takiej informacji nie dostali. Mam nadzieję, że posłom uda się już to otrzymać.
Składkę roczną na PZŁ ustaliliśmy na poziomie 5% przeciętnego wynagrodzenia miesięcznego w gospodarce narodowej w poprzednim roku kalendarzowym. Przy takim zapisie składka za 2013 rok wynosiłaby maksymalnie 176,08 zł. Oczywiście może być niższa, w zależności od potrzeb Związku.
Senatorowie rozumieją, że gospodarkę łowiecką w obwodach łowieckich prowadzą koła i finansują ją ze swoich własnych składek, do których Związek się nie dokłada. Kwota 176,08 zł pomnożona razy 114 000 myśliwych daje 20 073 120,00 zł. Taka suma powinna wystarczyć na opłacenie administracji i wynagrodzenie osób wchodzących w skład organów Związku.
Podnoszone podczas debaty argumenty, że ze składek na PZŁ finansuje się introdukowanie gatunków zagrożonych wyginięciem z naszych łowisk, nijak się mają do rzeczywistości, ponieważ koła łowieckie hodowane w OHZ zające, kuropatwy czy bażanty kupują po cenach rynkowych.
Fajnie, że udało się wprowadzić do ustawy choć część zgłaszanych przez myśliwych pomysłów.

Tutaj można znaleźć uchwałę w sprawie wniesienia do Sejmu projektu ustawy o zmianie ustawy - Prawo łowieckie. Jest to treść nowelizacji wraz z uzasadnieniem.

9 maj 2013

Nowelizacja ustawy Prawo łowieckie

Jak wspomniałem w swoim wystąpieniu podczas debaty w Belwederze, nierozwiązane od lat problemy polskiego łowiectwa i skargi szeregowych myśliwych spowodowały, że Rzecznik Praw Obywatelskich zdecydował się złożyć wniosek do Trybunału Konstytucyjnego dotyczący prawa łowieckiego.

Trybunał podzielił wątpliwości Rzecznika. Efektem tego jest nowelizacja ustawy Prawo łowieckie.

Senat podjął inicjatywę ustawodawczą w marcu, a wczoraj odbyło się posiedzenie wspólne Komisji Ustawodawczej, Komisji Praw Człowieka, Praworządności i Petycji oraz Komisji Środowiska, na którym przeprowadzono pierwsze czytanie projektu.

Gorąco polecam obejrzenie retransmisji tego spotkania: Posiedzenie numer 49 Komisji Środowiska z dnia 8 maja 2013 roku -  Pierwsze czytanie projektu ustawy o zmianie ustawy - Prawo łowieckie.

Jest to dwugodzinny zapis pełnej dyskusji nie tylko nad nowelizacją, ale też częściowo nad systemem polskiego łowiectwa.

7 maj 2013

Debata: Organizacja polskiego łowiectwa... cz. 6

Tomasz Konarski: Stanowisko Klubu Św. Huberta (w sprawie przyszłości i modelu polskiego łowiectwa, na tle prac prowadzonych w Sejmie i Senacie nad nowelizacją ustawy Prawo Łowieckie)

Coraz bardziej widocznym się staje, że w naszym łowiectwie dzieje się źle, mimo że kiedyś, o czym dzisiaj była mowa i o czym należy pamiętać, osiągało ono znaczne sukcesy.

Klub Św. Huberta wielokrotnie dawał wyraz konieczności zmian w ustawie Prawo Łowieckie. Będąc stowarzyszeniem ideowym, swą uwagę skupialiśmy właśnie na formułowaniu tez i przygotowaniu założeń ideowych. Jednym ze sposobów ich wypracowywania są Intelektualia Myśliwskie, które od lat organizujemy razem z Muzeum Zamoyskich w Kozłówce.

Działania, które traktujemy jako rzecz szczególnej wagi to:  
  • Podnoszenie w oczach społeczeństwa etosu myśliwego.
  • Kreowanie i rozpowszechnianie wzorców etycznych, w oparciu o najlepsze tradycje. 
  • Działanie na rzecz ochrony środowiska w celu zachowania zagrożonych gatunków i ekosystemów.
  • Analizowanie systemu organizacji polskiego łowiectwa i sposobu zarządzania nim.

A oto nasze ideowe propozycje:

Struktura organizacyjna

Zacząć trzeba od generalnej zmiany, a więc zmiany ustawy Prawo Łowieckie. Zmiana ta, to przede wszystkim przejęcie przez administrację państwową rzeczywistego nadzoru nad gospodarką łowiecką.
 
Nowoczesna doktryna łowiecka winna opierać się na trzech filarach: - państwowym, samorządowym i społecznym.
 
Koła łowieckie to podstawowa, a jednocześnie najbardziej demokratyczna komórka. Dysponują one doświadczeniem pozwalającym już dziś na większą samodzielność. Uwolnione od bagażu zbędnej biurokracji, narzuconej niestety głównie przez Polski Związek Łowiecki będą mogły prowadzić gospodarkę łowiecką w sposób o wiele prostszy, ale i bardziej skuteczny. System, w którym koła są członkami Związku jest totalnym nieporozumieniem, a co gorzej, wydaje się, że główną przyczyną złego stanu naszej gospodarki łowieckiej.

Po uwolnieniu się od nadzoru Związku i uzyskaniu samodzielności, Koła winny funkcjonować jako stowarzyszenia podlegające przepisom Prawa o Stowarzyszeniach. Merytoryczną opiekę i kontrolę nad nimi w zakresie łowiectwa winien sprawować minister właściwy ds. środowiska, w ścisłej współpracy z Lasami Państwowymi, Ministerstwem Rolnictwa, Władzami Samorządowymi i Polskim Związkiem Łowieckim jako reprezentantem myśliwych.
 
Obwody łowieckie

Obwody łowieckie, tak jak obecnie, powinny być nie mniejsze niż 3000 ha. Dzierżawa ich, na wniosek kół łowieckich powinna być co najmniej 10 letnia, a należało by się zastanowić czy nie dłuższa.
 
Obwody te można podzielić na trzy grupy:

Pierwsza, największa przeznaczona byłaby dla Kół, które dzierżawiłyby je od starostów i nadleśnictw płacąc im tenutę dzierżawną. Wysokość jej mieszcząca się w określonych widełkach podlegałaby negocjacjom, a kwoty  trafiałyby w sposób bezpośredni lub pośredni do rąk właścicieli gruntów. Wydaje się że jest to w obecnym czasach już rzeczą nieodzowną.

Druga grupa obwodów łowieckich to tak zwane obwody „komercyjne”, na których funkcjonowałyby przedsiębiorstwa prowadzące działalność gospodarczą w zakresie hodowli zwierzyny oraz organizacji i sprzedaży polowań. Zapotrzebowanie na tego rodzaju działalność staje się coraz większe, a na świecie jest to już rzeczą powszechnie stosowaną. System ten daje możliwość polowania tym myśliwym, którzy w swoich obwodach nie dysponują danym gatunkiem zwierzyny, bądź posiadają  uprawnienia łowieckie (licencje), a nie należą do żadnego koła. Zarządcami takich obwodów – przedsiębiorstw mogłyby być również osoby fizyczne.

Trzeci rodzaj obwodów to takie, w których prowadzona będzie działalność naukowa. Ich gospodarzami byłyby instytucje do tego powołane, więc wyższe uczelnie, instytuty naukowe, Polska Akademia Nauk itp. Współczesne uwarunkowania, w jakich znalazło się łowiectwo, zmuszają wprost do objęcia go programem badań naukowych Badania te winny wskazać kierunek, w jakim podążać powinna gospodarka łowiecka w ścisłej korelacji z ochroną przyrody, gospodarką terytorialną i edukacją proekologiczną.
 
Uprawnienia łowieckie

Uprawnienia łowieckie, nie związane z przynależnością do Polskiego Związku Łowieckiego, uzyskiwałoby się poprzez zdanie egzaminu państwowego, oraz otrzymanie pozwolenia na broń. Nad utrzymaniem dwustopniowych uprawnień należało by się zastanowić, a osiągnięcie go oznaczałoby „wyższy stopień wtajemniczenia”.

Przygotowaniem kandydatów na myśliwych do egzaminu państwowego winien zająć się właśnie Polski Związek Łowiecki traktując to również jako źródło dochodu. Jego rola wcale nie kończyłaby się na organizowaniu kursów dla nowo wstępujących, lecz służyłaby stałemu podnoszeniu kwalifikacji łowieckich.

Polski Związek Łowiecki

Swego czasu Polski Związek Łowiecki przejął od państwa, jak to się mówi z „dobrodziejstwem inwentarza”, wszystko to, co związane jest z łowiectwem.

Kiedyś było to wymogiem komunistycznej doktryny, dziś skutkuje jakże szkodliwym monopolem.

Po prostu nie da się być rzecznikiem szerokiej rzeszy myśliwych i jednocześnie ich nadzorcą. Tym bardziej, że z tych dwóch funkcji realizowana jest już tylko ta ostatnia.
 
Teza o konieczności nadzoru nad myśliwymi i kołami oraz prowadzoną przez nie gospodarką łowiecką, sprawowana przez Związek jest w naszym pojęciu szkodliwa i zbędna.

Ponieważ zwierzyna w stanie wolnym, jako dobro wspólne stanowi własność ogólnonarodową, to nie Związek, lecz instytucje reprezentujące skarb państwa winny być do tego powołane.
 
Pora zatem by Związek pozbawiony obowiązków nadzorcy zajął się tym, czym zajmował się przed II wojną św. i do roku 1952.  Było to i jest dla myśliwych ważne i potrzebne; a więc reprezentowaniem ich interesów, skutecznym lobbingiem oraz dbaniem o to, by poziom łowiectwa stale się podnosił, poprzez działalność dydaktyczną, organizowanie kursów, szkoleń, wystaw, czy wspieranie klubów zainteresowań.

Pierwszym krokiem proponowanych zmian, byłoby upoważnienie przez ustawodawcę ministra właściwego ds. środowiska do nadania w drodze rozporządzenia statutu Polskiemu Związkowi Łowieckiemu.

Uwolnienie Kół od „opieki” Związku i przejęcie przez państwo nadzoru nad gospodarką łowiecką spowoduje, że olbrzymia rzesza obecnie zatrudnionych w Związku pracowników (49 okręgów) stanie się po prostu zbędna. Ważną również rzeczą jest to, że w kieszeniach myśliwych pozostaną znaczne kwoty. Pieniądze te będzie można przeznaczyć na inne bardziej sensowne cele, niż płacenie pensji na ogół zbędnym pracownikom.

Należy też rozważyć czy przynależność myśliwych do Związku musi być obligatoryjna. To działalność Związku na rzecz myśliwych, powinna spowodować chęć ich wstępowania w jego szeregi.

Łowiectwo a społeczeństwo

Jedną z najważniejszych rzeczy, o którą trzeba zadbać, to zmiana wizerunku łowiectwa w oczach społeczeństwa. Gwałtowny cywilizacyjny postęp z jakim mamy do czynienia wymaga nowoczesnego  podejścia do tego tematu. Działają ruchy „ekologiczne” i obrońców zwierząt. Czy zawsze potrafią obiektywnie ocenić sytuację, to już odrębne pytanie. Faktem jest, że obecne czasy nie sprzyjają polowaniu. Winien temu jest przede wszystkim rozwój cywilizacji. Ale nie tylko. Winne temu jest również płytkie pojmowanie zagadnień, zawiść ludzka i tani sentymentalizm.

Trzeba przyznać że szczególne „zasługi” w prezentowaniu prymitywnego, a czasami wręcz szkodliwego obrazu łowiectwa są dziełem środków masowego przekazu, a telewizji w szczególności. Cóż, nie bez winy są tu sami myśliwi.

Argument, że mamy najlepszy model łowiectwa na świecie, nie jest w stanie ukryć prawdy o tym, jak daleko zostaliśmy w tyle w stosunku do świata i jak wizja nasza różni się od wizji łowiectwa w oczach społeczeństwa.

Warto przypomnieć że tylko w okresie około czterdziestu lat, ilość gatunków zwierząt zakwalifikowanych w Polsce jako łowne, zmniejszyła się drastycznie. Dla porównania w Niemczech i Francji, krajach które jeszcze nie dawno zazdrościły nam łowieckich sukcesów, dziś mają prawie dwukrotnie wyższą ilość gatunków łownych, a w ilościach pozyskiwanej zwierzyny biją nas  kilkakrotnie na głowę.
 
Rozumiemy, że Związek w sytuacji jakiej się znajduje, odpowiadając za gospodarkę łowiecką nie wiele może zdziałać, bo z kim w tej sprawie ma toczyć boje, chyba sam z sobą.
 
Dzisiejsze uwarunkowania wymuszają zupełnie inne postawy. Organizacjom nie obarczonym odpowiedzialnością za gospodarkę, lecz reprezentującym idee znacznej przecież grupy społecznej, zdecydowanie łatwiej walczyć o swoje. Musimy szukać sprzymierzeńców. Trzeba stworzyć skuteczny lobbing i przekonać media do naszych racji.
 
Marzy nam się by w prasie i telewizji było coraz więcej pozytywnych opinii o łowiectwie, jako godnym sposobie na życie.

Marzy nam się, by w środowisku wiejskim zaczęto mówić o nas: „to nasi myśliwi”; by rozumiano, że myśliwy to nie tylko ten co bierze, lecz również ten co daje. To ten, co płaci za deptanie chłopskich pól, co chroni przed szkodami, co działa na rzecz wspólnego dobra – ojczystej przyrody.
 

6 maj 2013

Debata: Organizacja polskiego łowiectwa... cz. 5

Stanisław Gorczyca: Stan łowiectwa polskiego w świetle obowiązującego prawa

Obecny status polskiego łowiectwa reguluje swego rodzaju spec-ustawa, czyli ustawa Prawo łowieckie oraz akty wykonawcze do niej. Dzisiaj obowiązuje 20 rozporządzeń Ministra właściwego do spraw łowiectwa, które bezpośrednio dotyczą myśliwych.

Ale fundamenty funkcjonowania obecnego modelu łowiectwa powstały tuż po drugiej wojnie światowej, gdy w latach czterdziestych i pięćdziesiątych formował się ustrój PRL. Wtedy to Minister Bezpieczeństwa Publicznego uregulował zasady wydawania zezwoleń na posiadanie broni myśliwskiej, uzależniając możliwość ich wydania od przynależności do Polskiego Związku Łowieckiego.

W 1959 roku Sejm PRL uchwalił ustawę o hodowli, ochronie zwierząt łownych i prawie łowieckim, w której pojawił się zapis, że zwierzyna w stanie wolnym jest własnością państwa.

Po przełomowym w Polsce 1989 roku, transformacja ustrojowa i gospodarcza spowodowała rozpoczęcie dyskusji także nad nowelizacją prawa łowieckiego. Lecz, paradoksalnie, ustawa z 1995 roku umocniła istniejący wcześniej model organizacji związku łowieckiego.

Uchwalona 13 października 1995 roku ustawa Prawo łowieckie obowiązuje do dzisiaj i po niemal 20 latach nie odpowiada już ani wyzwaniom nowoczesnej gospodarki, ani wymaganiom otwartego społeczeństwa obywatelskiego.

Właściwie, w świetle naszego prawa, stan prawny łowiectwa nie zmieniał się od ostatniej nowelizacji w 2004 roku, z drobnymi zmianami wynikającymi z nowelizacji ustaw dotyczących ochrony przyrody i ochrony zwierząt.

Zacznijmy od tego czym w polskim prawie jest łowiectwo.

Otóż, w rozumieniu ustawy Prawo łowieckie, łowiectwo - jako element ochrony środowiska przyrodniczego - oznacza ochronę zwierząt łownych i gospodarowanie ich zasobami w zgodzie z zasadami ekologii oraz zasadami racjonalnej gospodarki rolnej, leśnej i rybackiej.

Według mnie można określić trzy filary, na których opiera się polski model łowiectwa.

Pierwszą główną zasadą wpisaną w ustawę jest to, o czym już wspominałem: zwierzęta łowne w stanie wolnym, jako dobro ogólnonarodowe, stanowią własność Skarbu Państwa.

Druga zasada: obwód łowiecki stanowi obszar gruntów o ciągłej powierzchni, zamkniętej jego granicami, nie mniejszy niż trzy tysiące hektarów, na którego obszarze istnieją warunki do prowadzenia łowiectwa.

No i trzecia zasada: polowanie może być wykonywane przez członków Polskiego Związku Łowieckiego lub cudzoziemców, będących obywatelami państw członkowskich Unii Europejskiej, którzy posiadają uprawnienia do wykonywania polowania w państwie członkowskim Unii i złożą egzamin uzupełniający z obowiązujących w Polsce przepisów dotyczących zasad i warunków wykonywania polowania.

Chciałbym się skupić na tym, co wynika z przywołanych przeze mnie zasad.

Filar I - Zwierzęta łowne w stanie wolnym, jako dobro ogólnonarodowe, stanowią własność Skarbu Państwa.

Zacznijmy od tego, czy wiemy, jaki mamy stan posiadania. Czy Skarb Państwa wie, czego i w jakiej ilości jest właścicielem.

Podstawą do prawidłowego prowadzenia gospodarki jest oszacowanie liczebności populacji zwierząt. Także ustawa mówi wyraźnie o uzyskiwaniu właściwej liczebności populacji poszczególnych gatunków. Polskie prawo jednak nie wskazuje jednej metody inwentaryzacji. Inaczej jak w przypadku państw sąsiednich.

Podajmy chociażby przykład łosia. Jaka jest jego liczebność w Polsce nikt nie wie, mimo że na to zwierzę zwraca się szczególną uwagę. Szacunki różnią się od 10 tysięcy do 16 tysięcy osobników.

Uważam, że gospodarowanie populacjami zwierząt łownych wymaga rzetelnego podejścia do ich inwentaryzacji. Dlatego też konieczne jest wprowadzenie obiektywnej metody inwentaryzacji zwierzyny, która mogłaby być oficjalnie zarekomendowana do stosowania przez leśników i myśliwych. Sygnały świadczące o błędach w inwentaryzowaniu zwierzyny znane są od lat. Przecież, jako właściciel, powinniśmy wiedzieć, co się dzieje z naszymi dobrami.

Tu pojawia się kolejny problem: ewidencja. Chociażby ewidencja zwierzyny, która ginie na polskich drogach.

Obecnie żadna instytucja, poza częściowo nadleśnictwami, nie gromadzi takich informacji. Nadleśnictwa zbierają informacje o gatunkach łownych takich jak jelenie, daniele, sarny, dziki, bez zwierzyny drobnej, by zdjąć  z planów odstrzału te sztuki, które giną w wypadkach. W przypadku gatunków chronionych brak jest procedur i nikt tego nie ewidencjonuje.

Niektóre dane ma także policja, gdy jest wezwanie do wypadku. Ale nie mamy żadnych danych o kolizjach ze zwierzyną drobną, gdyż powodują małą szkodę w majątku i nikt ich nie zgłasza. Nikt nie zestawia tych - nawet cząstkowych - danych w skali całego kraju, a problem wydaje się być jednak istotny.

Także Polski Związek Łowiecki, na którego scedowano gospodarkę łowiecką, nie prowadzi ewidencji zwierząt, które giną w wypadkach komunikacyjnych.

Pojawiają się także spory co do własności padłej na drogach zwierzyny.

Konieczne jest zatem jednoznaczne wskazanie reprezentanta Skarbu Państwa, lub wskazanie instytucji, która powinna zająć się zwierzętami dzikimi, które uczestniczą w wypadkach komunikacyjnych.

To samo dotyczy zwierząt, które penetrują miasta. Gminy nie chcą się tym problemem zajmować, a właściciel zwierząt, czyli Skarb Państwa, nie wskazał reprezentanta, który mógłby skutecznie rozwiązywać  te problemy.

Filar II - Obwód łowiecki stanowi obszar nie mniejszy niż trzy tysiące hektarów.

Powierzchnie większości,  utworzonych w latach 90  - tych, łowieckich rejonów hodowlanych i obwodów łowieckich zostały w ciągu ostatnich 20 lat podzielone drogami ekspresowymi, autostradami, liniami kolejowymi na różnym etapie budowy i planów. Zostały też przecięte trasy migracyjne zwierząt. W większości przypadków nie nadążają za tymi zmianami działania łagodzące, czyli budowa przejść dla zwierzyny.

Ponadto nie ma umocowania prawnego dla sieci korytarzy ekologicznych, które nie zawsze są uwzględniane przez planistów.

Dodatkowo, plany na najbliższe 10 – lecie zakładają kolejne liczne inwestycje liniowe.
 
Konieczna jest więc korekta granic obwodów łowieckich, których granice zewnętrzne powinny przebiegać po drogach publicznych i naturalnych liniowych elementach krajobrazu.

Pamiętajmy, że w 2017 roku wygasa ważność umowy dzierżawy większości obwodów łowieckich. W związku z powyższym w ciągu najbliższych 4 lat powinna nastąpić rewizja granic - zarówno obwodów łowieckich, jak i rejonów hodowlanych.

Jako senacka Komisja Środowiska wystąpiliśmy z takim apelem do sejmików województw, które – zgodnie z prawem - mają obowiązek koordynowania na swoim terenie działań dotyczących zarządzania przyrodą. Do sejmików także należy podział województw na obwody łowieckie i rejony hodowlane – w porozumieniu z Lasami i PZŁ.

W dniu 16 maja w Gdańsku odbywać się będzie, pod patronatem Senatu RP, Konferencja pod hasłem „Rola i znaczenie korytarzy ekologicznych w zarządzaniu zasobami środowiska w województwie pomorskim”. Jest to konferencja wspólnie organizowana przez samorząd i LP. Będzie tam mowa między innymi o korytarzach ekologicznych jako instrumentach prawnej ochrony ciągłości ekologicznej.

Jeśli chodzi o obwody łowieckie, to chciałbym zwrócić uwagę na jeszcze jeden problem:
Powinniśmy odpowiedzieć sobie na pytanie, czy Państwo, jako właściciel zwierzyny, przygotowuje się do nowej sytuacji, gdy w Polsce w 2016 roku nastąpi uwolnienie rynku obrotu ziemią dla obcokrajowców?

Mogą wtedy pojawić się problemy z naruszaniem prawa własności gruntu, które w innych państwach jest silnie chronione. Przy prowadzeniu ustawowo określonych zadań łowieckich, mogą pojawiać się sytuacje konfliktowe. Już dzisiaj, z pobieżnej oceny sytuacji w zakresie współdziałania dużych właścicieli gruntów z dzierżawcami obwodów łowieckich pojawiają się sygnały o negacji prowadzenia gospodarki łowieckiej na gruntach stanowiących ich własność.

Filar III - polowanie może być wykonywane przez członków Polskiego Związku Łowieckiego lub cudzoziemców będących obywatelami państw członkowskich Unii Europejskiej, którzy posiadają uprawnienia do wykonywania polowania w państwie członkowskim Unii i złożą egzamin uzupełniający z obowiązujących w Polsce przepisów dotyczących zasad i warunków wykonywania polowania.

Otóż w 1953 roku możliwość Polaków do wykonywania łowiectwa została związana z wymogiem przynależności do Polskiego Związku Łowieckiego.

Nabycie uprawnień do polowania uzależnione jest od:
- odbycia stażu w jednostkach organizacyjnych należących do PZŁ,
- odbycia szkolenia przeprowadzonego przez PZŁ,
- i od złożenia egzaminu przed powołaną przez PZŁ komisją.
Także utrzymanie tych uprawnień uzależnione jest od posiadania członkostwa w PZŁ.

A zatem PZŁ ma wyłączność w zakresie dopuszczalności obywateli Polski do wykonywania polowania. Tymczasem czynności podejmowane przez organy Związku nie podlegają ani kontroli instancyjnej, ani – do niedawna – kontroli sądowniczej.

Przy tym punkcie nie sposób nie zwrócić uwagi na wyrok Trybunału Konstytucyjnego z listopada 2012 roku – który uznał niekonstytucyjność niektórych zapisów ustawy prawo łowieckie.

Nierozwiązane od lat problemy prawne polskiego łowiectwa i skargi szeregowych myśliwych do Rzecznika Praw Obywatelskich, spowodowały, że Rzecznik zdecydował się złożyć wniosek do Trybunału Konstytucyjnego dotyczący właśnie prawa łowieckiego. Orzeczono niezgodność z Konstytucją dwóch przepisów regulujących zasady odpowiedzialności dyscyplinarnej myśliwych.

Trybunał Konstytucyjny podkreślił, że nakładając zadania publiczne na tworzony przez siebie związek, ustawodawca obowiązany jest zagwarantować jego członkom ochronę ich praw i wolności. A tego w ustawie z 1995 roku brakuje.

Wejście w życie rozstrzygnięcia Trybunału spowodowało, że myśliwi mają wreszcie możliwość ochrony pełni swoich uprawnień na drodze sądowej.

Chciałbym także zwrócić uwagę na fakt, nierówności praw myśliwych polskich i obcokrajowców.
Zgodnie z Prawem łowieckim, polowanie może być wykonywane, za zgodą dzierżawcy lub zarządcy obwodu łowieckiego, przez członków Polskiego Związku Łowieckiego lub cudzoziemców będących obywatelami państw członkowskich Unii Europejskiej, o ile posiadają uprawnienia do wykonywania polowania w państwie członkowskim Unii i złożą egzamin uzupełniający z obowiązujących w Polsce przepisów dotyczących zasad i warunków wykonywania polowania.

Z mocy tych przepisów kryterium obywatelstwa jest dla Polaka dyskryminujące.

Obywatel polski po zdaniu wszystkich wymaganych egzaminów nie może polować na terenie własnego kraju, ani żadnego innego kraju, dopóki nie zapisze się do Polskiego Związku Łowieckiego! Wymóg taki nie jest stawiany obywatelom innych państw, którzy chcą u nas polować.

Na zakończenie chciałbym przywołać, zapisane w ustawie Prawo łowieckie, cele łowiectwa. A mianowicie:
  1. Ochrona, zachowanie różnorodności i gospodarowanie populacjami zwierząt łownych;
  2. Ochrona i kształtowanie środowiska przyrodniczego na rzecz poprawy warunków bytowania zwierzyny;
  3. Uzyskiwanie możliwie wysokiej kondycji osobniczej i jakości trofeów oraz właściwej liczebności populacji poszczególnych gatunków zwierzyny przy zachowaniu równowagi środowiska przyrodniczego;
  4. Spełnianie potrzeb społecznych w zakresie uprawiania myślistwa, kultywowania tradycji oraz krzewienia etyki i kultury łowieckiej.
Chciałbym zwrócić uwagę na czwarty cel ustawowy: Spełnianie potrzeb społecznych w zakresie uprawiania myślistwa.

W Polsce istnieją warunki, aby myślistwo mogło uprawiać wiele więcej osób niż obecnie. Niech przemówią za mną statystyki:
W Polsce na 10 tysięcy mieszkańców przypada 29 myśliwych; w Niemczech – 41; w Czechach – 105; w Szwecji – 322; w Finlandii – 547; w Irlandii aż 778.

Średnio w Europie na 10 000 mieszkańców poluje około 110 myśliwych. Średnia jest niemal czterokrotnie większa niż w Polsce! Dlaczego tak jest?

Otóż, w ustawie Prawo łowieckie i w działaniach władz naczelnych PZŁ brakuje oczekiwanych przez myśliwych aktów mających na celu umasowienie łowiectwa.

Na początku tego tekstu zasygnalizowałem, czym według ustawy jest łowiectwo. Na zakończenie zaryzykuję stwierdzenie, że łowiectwo jest tym, czym postrzega je społeczeństwo.

W Polsce idea myślistwa ma wielu przeciwników, ale tylko do momentu, gdy zaczyna się merytoryczna dyskusja, dlatego że wiele zarzutów jest po prostu nieprawdziwych.

Do świadomości społecznej powinna dotrzeć prawda, że tam, gdzie nie prowadzi się rzetelnej gospodarki łowieckiej, po prostu nie ma zwierzyny.

Moim zdaniem, jeśli będzie nas - myśliwych - więcej, zmieni się też nasz wizerunek w społeczeństwie.
 

2 maj 2013

Debata: Organizacja polskiego łowiectwa... cz. 4

Paweł Janiszewski: Przemiany w łowiectwie krajów Europy Środkowo - Wschodniej

Następstwem zmian ustrojowych, jakie miały miejsce na początku lat 90-tych XX wieku w wielu krajach Europy Środkowo-Wschodniej, było dopasowanie systemu łowiectwa do nowej sytuacji społecznej i gospodarczej.

Republika Czeska

W okresie istnienia Czechosłowacji łowiectwo zostało uregulowane dwoma ustawami. Pierwsza z nich, z 1947 roku, ujednoliciła system łowiectwa dla całego, nowopowstałego wówczas, kraju. Natomiast druga, z 1962 roku, między innymi rozdzieliła prawo do polowania z prawem własności gruntu.

W 1993 roku nastąpiło ponowne rozłączenie Republiki Czeskiej oraz Republiki Słowackiej, na dwa niezależne państwa.

W Czechach obecny system łowiectwa reguluje ustawa z 2001 roku, która definiując pojęcie łowiectwa bardzo duży nacisk kładzie na tradycje i obyczaje, jako element czeskiego narodowego dziedzictwa. Nadzór nad łowiectwem został na mocy tej ustawy powierzony Ministerstwu Rolnictwa. Zostało ponownie powiązane prawo własności gruntu oraz prawo do polowania. Jako nawiązanie do wielowiekowej tradycji utrzymano współcześnie czeskie tradycyjne hodowle zamknięte zwierzyny, czyli tak zwane „obory” oraz „bażantarnie”.

U naszych południowych sąsiadów ponad 85% obwodów łowieckich, których minimalna powierzchnia wynosi 500 ha, jest obecnie wydzierżawionych, a zaledwie 15% jest użytkowanych łowiecko przez ich właścicieli.

Republika Estońska

System łowiecki w Estonii jest obecnie regulowany ustawą z 24 kwietnia 2002 roku. W pierwszych punktach tej ustawy jest wyraźnie wskazane, iż prawo do polowań jest powiązane z własnością gruntu. Właściciel terenu decyduje o jego przeznaczeniu bądź wyłączeniu z użytkowania łowieckiego. Może on także, posiadając uprawnienia łowieckie, sam polować na swoim terenie (poza polowaniami na zwierzynę grubą) o ile jego powierzchnia nie jest mniejsza niż 20 ha. Prawo to dotyczy także współmałżonka oraz dzieci właściciela.

Minimalna powierzchnia obwodów łowieckich w Estonii wynosi 5 000 ha, lecz większość z 326 obwodów jest znacznie większa.

W kraju tym nadzór nad sprawami łowieckimi powierzono Ministerstwu Środowiska, które odpowiada między innymi za opracowanie metod szacowania liczebności zwierzyny, jak również przeprowadzenie prac inwentaryzacyjnych oraz zebranie i opracowanie danych.

Także pod nadzorem Ministerstwa Środowiska w Estonii przeprowadzane są szkolenia oraz egzaminy związane z uzyskaniem certyfikatu łowieckiego. O certyfikat taki może ubiegać się osoba powyżej 16 roku życia, a jest on wydawany na okres 5 lat.

Republika Łotewska

Na Łotwie, tak jak i Estonii, nadzór nad realizacją zadań z zakresu łowiectwa pełni Ministerstwo Środowiska. Jednak najważniejszą instytucją realizująca w praktyce te zadania jest Państwowa Służba Leśna (State Forest Service). Do jej obowiązków należy między innymi: przeprowadzanie corocznego szacowania liczebności zwierzyny, zajmowanie się zwierzętami ginącymi na drogach (łownymi i chronionymi). Państwowa Służba Leśna organizuje także szkolenia oraz egzaminy łowieckie.

Na Łotwie prawo do polowania związane jest z własnością gruntów, podobnie jak w omawianej wcześniej Republice Estońskiej.

Republika Litewska

Na Litwie obowiązuje obecnie prawo łowieckie, które zostało ustanowione w 2002 roku, oraz odpowiednie rozporządzenia z lat 2000 oraz 2010. W tym nadbałtyckim kraju także właściciel jest „decydentem”, jeśli chodzi o przeznaczenie łowieckie jego gruntu. Może on polować na nim w oparciu o obowiązujące prawo lub wydzierżawić do wspomnianych celów komuś innemu. Może także zakazać wykonywania polowań na własnych gruntach.

Na Litwie wydzielono 902 obwody łowieckie, których minimalna ustawowa powierzchnia nie może być mniejsza niż 1000 ha. Jednak przeważają tam obwody o powierzchni 5000-7000 ha.

Warto zaznaczyć, że ustawy regulujące łowiectwo w Czechach, Estonii, Łotwie i Litwie zostały wprowadzone w życie już w XXI wieku. Można więc przypuszczać, że przepisy łowieckie w tych krajach odpowiadają współczesnym wymogom gospodarczym i społecznym.

Chciałbym także zwrócić uwagę, że system łowiectwa każdego państwa można scharakteryzować pod względem jego wymiaru społecznego bądź gospodarczego.

Wymiar gospodarczy systemu łowiectwa wyraża się między innymi ilością pozyskanej zwierzyny na jednostkę powierzchni. Przyglądając się zaprezentowanemu poniżej zestawieniu warto szczególną uwagę zwrócić na pozyskanie saren. Czesi na obszarze wynoszącym około 30% terytorium Polski pozyskują niewiele mniej zwierząt tego gatunku w porównaniu do polskich myśliwych. Natomiast w Niemczech (terytorium o około 30% większe od Polski) pozyskanie jest nieporównanie większe.


Polska
Czechy
Niemcy
Łotwa
Litwa
Estonia
Powierzchnia
1
1/3
11/3
1/5
1/5
1/7
Łoś
-
-
-
3,2
0,3
4
Jeleń szl.
60
21
67
5,6
1,6
0,5
Daniel
7
13
63
-
0,08
-
Muflon
0,2
8
7
-
-
-
Sarna
167
114
1 105
4,6
14
5
Dzik
196
109
402,5
26,3
34
17
Dane w tysiącach sztuk.

Aspekt społeczny łowiectwa to między innymi udział myśliwych w ogólnej liczbie obywateli. W opisywanych powyżej krajach udział ten wynosi około 1%. W naszym kraju jest zdecydowanie niższy i wynosi 0,3%. O czym to może świadczyć i dlaczego tak jest – niech odpowiedzą Ci, którzy obecnie kształtują system i decydują o łowiectwie w Polsce.


Polska
Czechy
Litwa
Łotwa
Estonia
Niemcy
Powierzchnia
[tys. km2]
312,7
78,9
65,3
64,6
45,0
357,0
Ludność [mln]
38,5
10,5
3,0
2,3
1,4
82,4
Liczba myśliwych
[tys.]
113
110
25
25
16
339
% myśliwych
0,3
1,1
0,8
1,1
1,1
0,4
Myśliwy/
mieszkańcy
1/380
1/91
1/120
1/92
1/87
1/240