14 paź 2010

2010 - Rok Lokalnej Demokracji

6 października w Senacie odbyła się konferencja pod tytułem „Szanse i wyzwania dla rozwoju samorządu terytorialnego w Polsce”. Konferencja została zorganizowana przy współpracy z Fundacją Rozwoju Demokracji Lokalnej, której Prezesem jest prof. Jerzy Regulski. Nazwisko Pana profesora dla ludzi choć trochę orientujących się w rozwoju samorządu nie jest obce. To on właśnie, wraz z prof. Michałem Kuleszą, stworzył dwadzieścia lat temu podwaliny reformy samorządowej w Polsce. Robiąc studia podyplomowe z zakresu Samorządu terytorialnego, miałem przyjemność mieć zajęcia z oboma Panami, co wielce sobie cenię.

Wszyscy się zgadzają, że stworzenie rzeczywistego ustroju samorządowego jest jednym z niekwestionowanych sukcesów powojennej Polski. Reforma ta była - obok transformacji gospodarczej - najważniejszą, a zarazem najbardziej udaną z reform, jakie przeprowadzono w Polsce po 1989 roku.

Chciałbym zwrócić uwagę, na fakt, że to Senat RP podjął inicjatywę ustawodawczą wprowadzającą samorządność. W Senacie trwały nad tym prace od lipca 1989r. Nad ustawami głosowano w styczniu 1990 r., a już w maju zostały przeprowadzone wybory do samorządu gminnego.

W kolejnych kadencjach Parlamentu ustawy samorządowe były wielokrotnie nowelizowane. Między innymi wprowadzono kolejne szczeble samorządu: do gminnego doszły powiatowy i wojewódzki. Główne zasady, jednak, są nadal takie, jak zaproponował Senat na samym początku. Obecny rok - 2010 – został ogłoszony Rokiem Lokalnej Demokracji.

Wracając do wspomnianej na wstępie Konferencji chciałbym przedstawić moim czytelnikom kilka myśli, jakie były poruszone w dyskusji. Po pierwsze – w państwie scentralizowanym nie ma miejsca na samorządność. Im większa jest centralizacja – tym mniejsza terytorialność. Jeśli Państwo – organy centralne – będą mocno ingerować w prace samorządu, to wtedy nie ma mowy o rozwoju samorządności i demokracji lokalnej. Z jednak drugiej strony – samorządy nigdy nie stworzyły w Parlamencie siły, która by walczyła o swoje prawa. Powstaje w Sejmie i Senacie wiele grup ponadpartyjnych, ale nie ma wśród niech zespołu do spraw samorządności. Biję się we własne piersi, ja też przecież byłem samorządowcem. I nadal się nim czuję. Może dlatego nie tworzymy jakiejś sformalizowanej grupy, bo nasza praca na rzecz samorządu jest oczywista.
Niemniej na ręce Pana Marszałka Marka Ziółkowskiego wpłynął wniosek o utworzenie przy Senacie Forum Samorządowego.

W swoim wystąpieniu profesor Regulski przedstawił wyniki ankiety, jaką jego Fundacja przeprowadziła wśród samorządowców. Okazuje się, że stopień podejrzliwości w Polsce osiągnął nieprawdopodobny poziom. Połowa respondentów – wójtów, burmistrzów, prezydentów – boi się podejmować decyzje i podejmować ryzyko, bo boją się odpowiedzialności. Ale jakiej odpowiedzialności. Oni boja się donosów, szczucia, oskarżeń itp. Skąd to się bierze w naszym kraju? Ręce opadają. Brak uznanego prawa do ryzyka powoduje brak działań. Jeśli wójt boi się donosów i dochodzenia prokuratorskiego na podstawie anonimów, boi się przeciągających się kontroli i opluwania w mediach – to o jakim rozwoju samorządu my mówimy?

Warunkiem podstawowym do rozwoju jest zaufanie.

Tutaj wracam do mojego posta z listopada 2009 o społeczeństwie obywatelskim. Zbliżają się wybory samorządowe. Najważniejsze wybory dla rozwoju lokalnego poszczególnych małych społeczności. To od wyborców, od społeczeństwa zależy, jak będzie się rozwijać każda Mała Ojczyzna. Radnymi,, wójtami, burmistrzami, prezydentami miast zostaną Ci, których wybierze społeczeństwo. Nie znajdzie się na stanowisku nikt, kogo nie ma na listach wyborczych, kto nie uzyskał poparcia społecznego. Nie wyskoczy tu nikt z pudełka, ani teczki.

Drodzy wyborcy – to Wy wybierzecie swoich przedstawicieli. Ludzi odpowiedzialnych za Wasze najbliższe otoczenie. Za rozwój lokalny. Dlatego proszę o odpowiedzialne głosowanie.

Jeszcze krótki cytat z książki Jerzego Regulskiego i Michała Kuleszy pod tytułem „Droga do samorządu”: „Do dziś nie umiemy odpowiedzieć na pytanie, dlaczego właściwie zaczęliśmy wówczas pracować nad odbudową samorządu. Nie mieliśmy żadnych motywacji osobistych. Praca ta nie przynosiła żadnej satysfakcji finansowej. Odwrotnie. Znalezienie środków na prowadzenie badań napotykało na ogromne trudności. Wyniki półlegalnych studiów nie przyczyniały się tez do kariery naukowej. Ale myśmy chcieli tylko naprawy Rzeczypospolitej i szukaliśmy dróg prowadzących w tym kierunku.”

Ktoś z występujących na konferencji, nie mogę sobie przypomnieć kto, powiedział: „Więcej należy pracować, mniej liczyć na efekty polityczne. Potrzebny jest większy entuzjazm”. Jak ja sobie przypomnę mój entuzjazm z początku pracy w samorządzie. Myśmy się rwali do pracy. Niesamowitą satysfakcję przynosiło oglądanie efektów, gdy powstawało coś nowego. I – z czego się cieszę – ja tego entuzjazmu nie utraciłem. I chciałbym go czuć jak najdłużej.

I życzę tego entuzjazmu i samorządowcom, i wyborcom.